No tak... czas na kolejny sen. Miałam go wczoraj, jednak nie znalazłam czasu aby go tu napisać.
Bohaterką byłam ja, byłam w ciemnym miejscu, nie wiedziałam co i jak. Usłyszałam tylko głos małego dziecka: Kochaj, Ufaj, Wierz.....
(Nie wiem czemu akurat te słowa, ale może mieć to wspólny fakt z książką jaką niedawno przeczytałam.)
Przestraszyłam się, nie wiedziałam skąd pochodził głos, ale powtarzałam uparcie "kocham, ufam, wierzę".... W końcu zamknęłam oczy i uwierzyłam, że gdy je otworzę będzie jasno, tak też się stało.
Otworzyłam oczy i ujrzałam szklany "pojemnik" w którym uwięziona była mała postać. Podeszłam do niej i spojrzałam. Rozpoznałam ją, byłam nią ja... Ja gdy byłam malutka.
"Kochaj, Ufaj, Wierz..." Powiedziała mi, ja przyłożyłam dłoń do ściany i wyszeptałam" Kocham, ufam, wierzę". Wtedy tradycyjnie cała szklana ściana stopniała. Dziewczynka na mnie spojrzała i wyszeptała "Pokochałaś. Zaufałaś. Uwierzyłaś." i wspólnie powiedziałyśmy "Bądź szczęśliwa i nie cierp więcej."
Co o nim myślicie?
Wg mnie jest to przypomnienie mi o bolesnej przeszłości i o tym, że powinnam ją zaakceptować ...
Może
OdpowiedzUsuń